Marcin Krykowski – olimpijskie nadzieje

Piotr/ 18 marca, 2018/ Karate-do, Ogólne/ 0 comments

Na wstępie gratuluję zdobycia złotego medalu na odbywających się w zeszły weekend Mistrzostwach Polski WKF w Lęborku. Jak oceniasz poziom sportowy swoich przeciwników? Ciężko było o medal? Ile musiałeś stoczyć walk?

Poziom karate WKF rośnie w Polsce z roku na rok, co jest zauważalne przez coraz to więcej wygranych walk na turniejach z cyklu Karate1. Cieszy również styl w jakim osiągane są te dobre wyniki. Cały czas powiększa się w naszym kraju grono osób, które jeżdżą na seminaria i zgrupowania, zarówno te odbywające się w Polsce, jak i za granicą. Wszystkie te czynniki sprawiają, iż poziom w rywalizacji sportowej zaczyna być naprawdę wysoki i coraz ciężej o medal, a w szczególności na tak ważnej imprezie jaką są Mistrzostwa Polski, gdzie każdy chciałby pokazać się z jak najlepszej strony. W swojej kategorii wagowej, czyli do 84 kilogramów, musiałem stoczyć 4 walki z dobrymi zawodnikami. Po drodze udało mi się zrewanżować za przegrany finał z 2016 roku. Łącznie zdobyłem 22 punkty, tracąc zaledwie 2, co daje całkiem dobrą średnią.

Oprócz medalu w wadze do 84kg dołożyłeś jeszcze brąz w kumite open oraz złoto w kumite drużynowym. Czy rywalizacja w open była trudna?

Rywalizacja w kategorii open wymaga jeszcze większej koncentracji od zawodnika, stąd też jej dodatkowy prestiż. Można tu spotkać zawodników z kategorii cięższej, czyli +84kg, którzy oczywiście siłą rzeczy będą od nas silniejsi, natomiast można też spotkać zawodników lżejszych, którzy będą szybsi. Dlatego ta kategoria wymaga dobierania odpowiednich rozwiązań taktycznych na każdego z przeciwników. Niestety po dwóch dobrych walkach przegrałem w półfinale na własne życzenie i na osłodę pozostała mi wygrana przed czasem walka o 3 miejsce. Jeżeli chodzi o kategorię drużynową – tutaj nie pozostawiliśmy żadnych złudzeń przeciwnikom, pewnie sięgając po złoty medal i potwierdzając nasz prymat wśród męskich ekip w Polsce. Sukces cieszy tym bardziej, że jako kapitan miałem ogromną przyjemność poprowadzić drużynę do 1 miejsca po zeszłorocznej wpadce, która zakończyła się 3 miejscem. W tym roku tytuł wrócił na swoje prawowite miejsce, dlatego wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi.

Obserwując Twoje ostatnie walki muszę stwierdzić, że zrobiłeś duży progres. Jesteś zawodnikiem, który mocno pracuje nad sobą i dynamicznie się rozwija. Mocno poprawiłeś motorykę i coraz lepiej walczysz taktycznie.

Obecnie nad motoryką pracuję z jednymi z najlepszych specjalistów na Dolnym Śląsku, a moim zdaniem także i w Polsce – Adamem Mazurkiewiczem, który na co dzień zajmuje się także przygotowaniem motorycznym judoków Gwardii Wrocław oraz Bartkiem Groffikiem, prezesem Polskiego Stowarzyszenia Trenerów Personalnych. Jestem niezmiernie wdzięczny obu trenerom, bo czuję, że dzięki nim cały czas wchodzę na wyższy poziom swojego przygotowania atletycznego, co jak widać ma przełożenie na wyniki. Natomiast jeżeli chodzi o taktykę, to tutaj sprawa jest nieco bardziej złożona. Podstawą jest wideoanaliza walk nie tylko moich, ale także innych zawodników – tak, aby poznać ich mocne i słabe punkty. Na treningach zarówno tu we Wrocławiu pod okiem trenera Andrzeja Zarzyckiego, a także w Szczecinie pod okiem trenera Piotra Juszczaka – cały czas skupiamy się na momencie ataku i dobrym dystansie, czyli tym, co w nowoczesnym karate jest najważniejsze. Podczas samych zawodów zawsze obserwujemy moich przeciwników i staramy się dobrać odpowiedni styl i taktykę, jeżeli ktoś nas zaskoczy podczas samej walki, wtedy na bieżąco korygujemy nasze założenia. Natomiast gdyby nie szeroki wachlarz różnych rozwiązań, to byłoby to niemożliwe. Kolejnym ważnym aspektem jest na pewno duża liczba wyjazdów zagranicznych na zgrupowania z różnymi trenerami, jak chociażby znanym na całym świecie hiszpańskim szkoleniowcem A. O. Sebą, z którym miałem przyjemność spotkać się dwukrotnie w przeciągu ostatniego półrocza. Kto zna i interesuje się naszym sportem wie, jak cenne i trafne są jego rady.

Złoty medal Mistrzostw Polski to napewno nie przypadek – ostatnio zaliczyłeś również dobry występ na zawodach Serie A w Guadalajarze w Hiszpanii.

Tegoroczny występ w Guadalajarze był moim pierwszym w tym roku. Były to zawody z cyklu Karate1 Series A. Po dwóch wygranych walkach odpadłem z turnieju po dobrej walce z Turkiem, obecnie numerem 3 w rankingu światowym. Następnie brałem jeszcze udział w turnieju kontrolnym w Berlinie, który wygrałem, a później udałem się na turniej w Salzburgu, który niestety zakończyłem w fazie eliminacyjnej. Zimny prysznic na tydzień przed Mistrzostwami Polski bardzo pomógł, pokazał, że wciąż jest dużo do zrobienia i pozwolił mi odpowiednio się zmotywować.

Wiem, że przy okazji startu w turnieju brałeś udział w mini-obozie w dojo bardzo utytułowanego hiszpańskiego zawodnika Matiasa Gomeza. Jak oceniasz treningi – czy różnią sie od tych prowadzonych przez polskich trenerów? Jaki poziom prezentowali sparing partnerzy?

Przed turniejem w Guadalajarze wraz z moim partnerem treningowym Michałem Bąbosem, na zaproszenie naszego wspólnego znajomego Matiasa Gomeza mieliśmy okazję potrenować z kadrą Hiszpanii oraz Argentyny. Trenowanie z medalistami najważniejszych imprez światowych to zawsze ogromna przyjemność i ważne doświadczenie. Szczerze mówiąc –  oceniając nie tylko po tym, ale też po innych zgrupowaniach międzynarodowych, mogę powiedzieć, że treningi  te są bardzo podobne do tych prowadzonych w Polsce. Oczywiście każdy trener wyznaje jakąś szkołę, stąd drobne różnice, natomiast według mnie te treningi są bardzo podobne i opierają się właśnie na pracy nad dystansem i elementami taktycznymi walki. Poziom sparing partnerów był oczywiście bardzo wysoki i wyrównany. Pomimo obecności utytułowanych zawodników nie było nikogo, kto by odstawał, czy przewyższał nas swoimi umiejętnościami.

Czy sądzisz, że poziom polskich zawodników pozwala na osiąganie medali najważniejszych imprez WKF Karate 1 oraz MŚ i Europy, czy jeszcze nam brakuje do czołówki?

To bardzo trudne pytanie. Osobiście uważam, że w Polsce jest grupa osób, która już ma szanse na zdobywanie medali na najważniejszych imprezach. O tym, że jest to możliwe przekonała nas Kamila Warda, zdobywając wiele krążków na turniejach z cyklu Karate 1, a także w ostatnim roku Michał Bąbos, który zaliczył wiele świetnych występów, pieczętując wysoką formę dwoma brązowymi krążkami na turnieju Karate 1 w Toledo oraz na The World Games, gdzie przyjechała ścisła światowa czołówka. To właśnie Michał udowodnił, pokonując w Hiszpanii mistrza świata, a we Wrocławiu wicemistrza świata, że nie tylko można zdobywać medale, ale także, że można walczyć i wygrywać z każdym. Myślę, że jest on inspiracją nie tylko dla mnie, ale dla wielu karateków w Polsce, którzy również chcą sięgać po najwyższe cele. Cieszy także fakt, iż coraz więcej zawodników bierze udział w różnych kampach, na które zjeżdżają się bardzo dobrzy zawodnicy. Tam bez stresu można zobaczyć, że w sporcie nie ma „bogów” i wszyscy są tylko ludźmi. Każdy popełnia błędy, każdemu można urwać punkt, z każdym można wygrać. Technicznie Polakom nie brakuje niczego, taktycznie rośniemy w siłę z dnia na dzień, jednakże wciąż istnieje u nas problem z głową i naszą mentalnością. Tu wciąż jest wiele do poprawy. Nie wiem, czy wynika to z tego, że do tej pory nie byliśmy potęgą, czy może z czegoś co nazywa się „kompleksem WKF”. Brak pewności siebie, odrobiny cwaniactwa, wiary we własne umiejętności, to według mnie przyczyna tego, że tych medali jest na razie jak na lekarstwo. Cieszy na pewno coraz większa ich liczba w kategoriach kadetów i juniorów, natomiast z euforią byłbym ostrożny, ponieważ istnieje cała masa przypadków, gdzie zawodnik za czasów startów w kategoriach młodzieżowych był mistrzem, natomiast teraz nie potrafi wygrać walki na turniejach Karate1. Oczywiście życzę wszystkim młodym zawodnikom jak najlepiej i śledzę ich wszystkie sukcesy, natomiast muszą być świadomi, iż przed nimi jeszcze długa droga.

Niezwykle ważną rolę w życiu sportowca odgrywa odpowiednia dieta. Jak wygląda Twoja dieta? Wspomagasz się suplementami?

Dieta to nieodzowny element cyklu przygotowawczego każdego sportowca, choć szczerze przyznam – u mnie ten temat był dosyć mocno zaniedbywany i nie przykładałem do niego aż takiej wagi. Od dłuższego czasu jestem pod opieką Jonatana Kujawy, z którym wykonaliśmy świetną pracę, za co jestem mu szczególnie wdzięczny. Czuwa on zarówno nad moim żywieniem, czyli tym co i kiedy jem, a także nad suplementacją. Jeżeli chodzi o ten drugi aspekt to korzystam w głównej mierze z produktów firmy Swanson, przede wszystkim są to suplementy oparte o naturalne wyciągi z ziół oraz probiotyki. Dzięki Jonatanowi robienie wagi to teraz istna igraszka. Świetnie czuję się przez cały dzień, nie mam spadków energii ani problemów ze snem. Cały czas jestem maksymalnie wydajny i mogę pracować na najwyższych obrotach, co przy dwóch treningach dziennie nie musi być wcale takie oczywiste. Dieta głównie oparta jest o pełnowartościowe produkty nie zawierające glutenu czy laktozy, mimo że jest dosyć restrykcyjna, to nie uważam, że jest uciążliwa. To mój świadomy i dobrowolny wybór. Oczywiście w tej kwestii nie jestem totalnym ascetą i jeżeli jestem po zawodach lub wychodzę ze znajomymi, to w ten jeden dzień niczego sobie nie odmawiam.

Skoro o tym wspomniałeś, to przejdźmy zatem do życia prywatnego – czym zajmujesz się na codzień oraz jak udaje Ci się łączyć częste treningi i wyjazdy z życiem osobistym?

Na co dzień poza byciem sportowcem jestem wciąż studentem Politechniki Wrocławskiej, aktualnie do napisania została mi tylko praca dyplomowa oraz obrona. Dodatkowo pracuje w jednym z oddziałów fińskiej korporacji we Wrocławiu. Łączenie wyjazdów i treningów z życiem zawodowym i naukowym jest bardzo trudne, natomiast wszyscy moi znajomi z pracy bardzo mi pomagają i trzymają za mnie cały czas kciuki, za co jestem im wdzięczny, bo z racji braku zewnętrznego finansowania – bez pracy nie mógłbym pozwolić sobie nie tylko na wyjazdy, ale także na trenowanie na odpowiednim poziomie i z dobrym zapleczem. Natomiast sam fakt, iż moja praca powiązana jest z moim zawodem i studiami, bardzo mnie cieszy i pozwala łączyć przyjemne z pożytecznym. Wszystko to odbywa się trochę kosztem życia prywatnego, jednakże przy dobrej organizacji czasu, która jest konieczna przy takim trybie życia, udaje mi się wysupłać czas na przyjaciół, którzy bardzo mnie wspierają i rozumieją, jeżeli muszę wyjść ze spotkania wcześniej ze względu na trening.

Uzyskanie kwalifikacji olimpijskiej jest niezwykle trudne. Konieczne jest zdobywanie punktów na turniejach na całym świecie. Jak wygląda plan Twoich startów na najbliższe tygodnie?

Nie interesują mnie małe cele… Wielu karateków zapytanych o Igrzyska Olimpijskie mówi, że szczytem ich marzeń byłby medal na Mistrzostwach Europy, a potem będą walczyli o coś więcej. Moje myślenie w tym temacie jest całkowicie inne. Dobrym porównaniem będzie dziedzina jaką jest biznes. To tak, jakby mówić, że do końca roku chce się zarobić 100 zł, a jeżeli ktoś zarobi 200 zł to jest przecież bardzo szczęśliwy, bo zarobił 100% więcej niż zakładał. Ja chcę zarobić 1000000 zł, a jeżeli mi się nie uda i skończę mając na koncie „tylko” 700000 zł to i tak będę bardzo szczęśliwy. Analogicznie w sporcie. Zbytni optymizm? Nie powiedziałbym. Zarozumiałość? Prędzej. Otoczyłem się wspaniałymi ludźmi, którzy bardzo mnie wspierają w moich marzeniach, a ja obiecałem dawać z siebie wszystko. Poza wspomnianymi wcześniej dwoma trenerami od przygotowania motorycznego, dwoma trenerami karate i dietetykiem, pracuję także z niewspominanym jeszcze fizjoterapeutą – Sebastianem Klichem, który czuwa nad regeneracją moich mięśni, a także psychologiem – Janem Supińskim, z którym cały czas szlifujemy mentalność zwycięzcy. Wszyscy pracują na mnie i na mój sukces, więc mnie nie pozostaje nic innego, jak tylko wygrywać. Obecnie najważniejszym startem będą majowe Mistrzostwa Europy w Nowym Sadzie w Serbii, do których już zacząłem przygotowania. Wcześniej jednak wezmę na pewno udział w kampie sparingowym w Czeskich Budziejowicach, turnieju kontrolnym w niemieckich Halle, a także w turnieju w Mińsku połączonym z kilkudniowym obozem. O potrzebie dodatkowych wyjazdów będziemy decydowali z całym moim sztabem, bacznie obserwując postęp w przygotowaniach.

Dzięki za rozmowę i życzę kolejnych sukcesów.

Serdecznie dziękuję.

Share this Post

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>
*
*